O paście do zębów wrażliwych Splat:
Pasta do zębów wrażliwych Splat Sensitive 100 ml to produkt bez fluoru, na który trafiłam przypadkiem, gdy szukałam dobrych produktów do pielęgnacji wrażliwych zębów. Kosztuje około 15-20 zł i jest dostępna w wielu sklepach internetowych. Według producenta powinna lekko wybielać i zmniejszać nadwrażliwość dzięki zawartości hydroksyapatytu, który jest podstawowym budulcem szkliwa i który wkomponowuje się w jego mikroubytki i mikropęknięcia, dzięki czemu wzmacnia zęby. Poza tym pasta do zębów wrażliwych Splat bez fluoru zawiera witaminy C, PP, E i flawonoidy, które działają antyoksydacyjnie i wzmacniająco oraz ekstrakty z rumianku niebieskiego i hiszpańskiej cytryny, które pomagają zmniejszyć krwawienie dziąseł i działają antybakteryjnie. Jakby tego było mało - zaokrąglone cząsteczki Polidonu, które polerują szkliwo oraz bezpieczny dla wrażliwych zębów, opatentowany system wybielania polegający na zmiękczeniu nalotu białkowego i rozpuszczeniu go. Brzmi bardzo zachęcająco, prawda? To wszystko w cenie, która nie rujnuje portfela. Dlatego właśnie bez wahania postanowiłam przetestować tę pastę na moich wrażliwych na skrajne temperatury zębach.
Moja opinia:
Zużyłam dwa opakowania tej pasty i muszę przyznać, że mam mieszane uczucia, ale przeważają te pozytywne. Pasta ma dość delikatny smak i miały, mleczny kolor. Łatwo się ją nakłada, konsystencja jest odpowiednia, wydajność również. Opakowaniu też nie można nic zarzucić. Nie ma w swoim składzie fluoru, co oceniam na plus. Podczas użytkowania faktycznie zmniejszyła się wrażliwość zębów, ale miałam wrażenie, że gdy tylko ją odstawiałam na rzecz innej, nadwrażliwość powracała. Ciężko mi jednak podejść do tego w sposób pewny czy naukowy - nie wiem na ile trwale wypełniane są ubytki dzięki tej paście. Nie wiem jak długo trzeba ją stosować, by efekt osiągnąć i jak trwały on będzie. Moja laicka opinia na temat pasty do zębów wrażliwych Splat jest ogólnie rzecz biorąc pozytywna - zachęcający skład, satysfakcjonujący efekt myjący, wybielenie w śladowych, niemal niezauważalnych ilościach oraz wyczuwalne zmniejszenie nadwrażliwości zębów. Z pewnością będę do niej wracać i będę ją polecać.
W skrócie:
- minimalnie wybiela
- przyjemna w użytkowaniu
- wydajna
- ok. 15-20 zł za 100 ml
- zmniejsza nadwrażliwość zębów
- świetny skład
Moja ocena:
Nie mam nic do zarzucenia tej paście do zębów. Stosunek jakości do ceny jest odpowiedni. Fantastyczny skład. Robi to, co obiecuje producent. Jeśli interesuje ciebie pasta do wrażliwych zębów bez fluoru to Splat będzie dobrym wyborem. Strzał w dziesiątkę!
środa, 29 listopada 2017
środa, 22 listopada 2017
Bambusowy tonik do twarzy Bamboo Avebio
Avebio to polska marka produkująca kosmetyki prawie całkowicie lub całkowicie naturalne. W moje ręce trafił naturalny, bambusowy tonik do twarzy Avebio, który według producenta jest przeznaczony do każdego rodzaju skóry i ma działać antyoksydacyjnie, oczyszczająco i łagodząco. Kosztuje ok. 30 zł i znajduje się w ciemnej, plastikowej buteleczce o pojemności 100 ml.
Bambusowy tonik naturalny Avebio - moje wrażenia:
To prawdopodobnie będzie moja najkrótsza recenzja. Buteleczka jest ciemna, co jest na plus biorąc pod uwagę, że ten bambusowy tonik Avebio jest naturalny i szybko się psuje. Niestety, nie jest szklana, choć plastik jest wygodniejszy. Pojemność nie jest duża, ale ze względu na datę przydatności, jest ona wystarczająca. Zapach produktu jest naturalny, bambusowy, ale w moim subiektywnym odczuciu nieładny, co jednak nie ma dużego znaczenia, bo po tego typu kosmetyki sięga się nie dla walorów estetycznych, a dla idei. Jeśli chodzi o działanie, to przyznam, że byłam pierwszy raz w życiu zszokowana(!) Naturalny tonik bambusowy Avebio sprzedawany jako produkt do każdego typu cery, który ma łagodzić, po niecałej minucie od zaaplikowania zaczął mnie szczypać, piec i spowodował bardzo silne zaczerwienienie twarzy. Było na niej widać dokładnie gdzie dojechałam wacikiem, a gdzie produkt nie miał styczności z moją cerą! Co gorsza, szykowałam się wtedy do ważnego wyjścia. Dokładnie opłukałam twarz, ale rumień i pieczenie nie ustępowało szybko, dlatego sięgnęłam po mocno kryjący podkład i to on mnie tego dnia uratował. Po około dwóch tygodniach postanowiłam zrobić eksperyment i spróbować tego produktu jeszcze raz, by się upewnić, że nie był to absolutnie żaden inny czynnik. Sytuacja się powtórzyła. Dlatego bez zahamowań piszę bardzo szczerą i negatywną recenzję. Tonik bambusowy Avebio nie uczuli każdego, wielu osobom z pewnością się sprawdzi, ale nie powinien być on opisany jako tonik do każdego typu cery, ani jako tonik łagodzący. Jest to produkt silnie alergizujący i zdecydowanie nie polecam ryzykować kupna osobom o cerze wrażliwej, naczynkowej, delikatnej czy skłonnej do alergii.
W skrócie:
- 100 ml za ok. 30 zł
- nieładny zapach
- silnie alergizujący
- potencjalnie podrażniający
Moja ocena:
Moja ocena to 1/10. Ten jeden punkt daję patriotycznie, za ideę i za świadomość, że ciemna buteleczka ochroni produkt. Poza tym wrażenia mam pierwszy raz tak skrajnie negatywne. Nigdy nie widziałam takiej reakcji na swojej, czy nawet czyjejś twarzy. Nigdy nie przypuszczałam, że producenci w tych czasach mogą tak ryzykować z potencjalnymi alergenami. Niestety, nie polecam - szkoda ryzykować, szkoda cery, szkoda pieniędzy.
Bambusowy tonik naturalny Avebio - moje wrażenia:
To prawdopodobnie będzie moja najkrótsza recenzja. Buteleczka jest ciemna, co jest na plus biorąc pod uwagę, że ten bambusowy tonik Avebio jest naturalny i szybko się psuje. Niestety, nie jest szklana, choć plastik jest wygodniejszy. Pojemność nie jest duża, ale ze względu na datę przydatności, jest ona wystarczająca. Zapach produktu jest naturalny, bambusowy, ale w moim subiektywnym odczuciu nieładny, co jednak nie ma dużego znaczenia, bo po tego typu kosmetyki sięga się nie dla walorów estetycznych, a dla idei. Jeśli chodzi o działanie, to przyznam, że byłam pierwszy raz w życiu zszokowana(!) Naturalny tonik bambusowy Avebio sprzedawany jako produkt do każdego typu cery, który ma łagodzić, po niecałej minucie od zaaplikowania zaczął mnie szczypać, piec i spowodował bardzo silne zaczerwienienie twarzy. Było na niej widać dokładnie gdzie dojechałam wacikiem, a gdzie produkt nie miał styczności z moją cerą! Co gorsza, szykowałam się wtedy do ważnego wyjścia. Dokładnie opłukałam twarz, ale rumień i pieczenie nie ustępowało szybko, dlatego sięgnęłam po mocno kryjący podkład i to on mnie tego dnia uratował. Po około dwóch tygodniach postanowiłam zrobić eksperyment i spróbować tego produktu jeszcze raz, by się upewnić, że nie był to absolutnie żaden inny czynnik. Sytuacja się powtórzyła. Dlatego bez zahamowań piszę bardzo szczerą i negatywną recenzję. Tonik bambusowy Avebio nie uczuli każdego, wielu osobom z pewnością się sprawdzi, ale nie powinien być on opisany jako tonik do każdego typu cery, ani jako tonik łagodzący. Jest to produkt silnie alergizujący i zdecydowanie nie polecam ryzykować kupna osobom o cerze wrażliwej, naczynkowej, delikatnej czy skłonnej do alergii.
W skrócie:
- 100 ml za ok. 30 zł
- nieładny zapach
- silnie alergizujący
- potencjalnie podrażniający
Moja ocena:
Moja ocena to 1/10. Ten jeden punkt daję patriotycznie, za ideę i za świadomość, że ciemna buteleczka ochroni produkt. Poza tym wrażenia mam pierwszy raz tak skrajnie negatywne. Nigdy nie widziałam takiej reakcji na swojej, czy nawet czyjejś twarzy. Nigdy nie przypuszczałam, że producenci w tych czasach mogą tak ryzykować z potencjalnymi alergenami. Niestety, nie polecam - szkoda ryzykować, szkoda cery, szkoda pieniędzy.
czwartek, 17 sierpnia 2017
Nawilżające mleczko do demakijażu Yoskine
Nawilżające mleczko do demakijażu Yoskine oczami producenta:
Neo lipidowe mleczko nawilżające Yoskine Asayake Pure do każdego rodzaju cery to produkt firmy Dax, który ma za zadanie oczyścić skórę twarzy z makijażu i zanieczyszczeń, nawilżyć ją, złagodzić podrażnienia i zaczerwienienia oraz przygotować na przyjęcie odżywczych składników kremu, który należy zastosować po użyciu mleczka. Nadaje się do demakijażu skóry twarzy, dekoltu i szyi oraz oczu. Jest przeznaczone do każdego rodzaju cery. Opakowanie ma pojemność 200 ml i kosztuje niecałe 30 zł.
Moje wrażenia:
Przyznam szczerze, że szukałam delikatnego, nawilżającego i kojącego mleczka do demakijażu - najlepiej dla cery naczynkowej i skóry nadreaktywnej. Będąc w Rossmannie mój wzrok przykuła ta ładna, nowoczesna i estetyczna buteleczka, cena sugerująca, że powinno być to coś odrobinę lepszego od mleczek za około 10-15 zł, obietnice producenta z opakowania oraz intrygująca nazwa marki. Czyli okazałam się w stu procentach nieświadomym konsumentem podatnym na zabiegi marketingowe ;) Opakowanie faktycznie jest bardzo ładne i jest ozdobą łazienki. Pompka działa bez zarzutu, za to "główka" jest ruchoma, przekręca się, a metaliczny pasek wydaje się słabej jakości. Produkt jest bardzo niewydajny - przy samym demakijażu oczu zużywam 5 pompek produktu, a prawdę mówiąc przydałoby się dwa razy tyle i dwa razy tyle wacików. Konsystencja mleczka jest dość rzadka, ma delikatny, różowy kolor i w moim subiektywnym odczuciu, niezbyt ciekawy, odrobinę zbyt intensywny, ale niebrzydki zapach. Moje pierwsze użycie mleczka do demakijażu Yoskine zostało okupione ogromnym dysonansem - kosmetyk, który miał koić, nawilżać i nadawać się do każdego rodzaju cery, podrażnił moją skórę wokół oczu! Reakcją było lekkie zaczerwienienie i lekkie szczypanie. Gdyby objawy były silniejsze, nie dałabym mu drugiej szansy, ale postanowiłam, że spróbuję użyć mleczka Yoskine jeszcze raz. Skóra chyba się przyzwyczaiła, bo było dużo lepiej i w efekcie zużyję ten kosmetyk do końca. Niemniej, nie polecam go w żadnym wypadku osobom ze skórą delikatną, wrażliwą, naczynkową, ani alergikom! Efektów pielęgnacyjnych nie zauważyłam, ale prawdę mówiąc, nie spodziewałam się, że mleczko do demakijażu Yoskine będzie działać jak dobry krem. Najważniejsze, że nie wysuszyło mojej skóry. Skuteczność usuwania makijażu oceniłabym na 4 w skali do 6. Nie ma efektu wow, nie jest bardzo dobrze, ale jest OK - trzeba troszkę potrzeć, potrzymać kilka sekund produkt w miejscu, w którym chcemy usunąć zanieczyszczenie i zaaplikować solidną warstwę produktu. Po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie, żeby nie oceniać książki po okładce...
W skrócie:
- 200 ml mleczka kosztuje ok. 30 zł
- estetyczna buteleczka z pompką, której jedyną nietrwałą częścią są główka i metaliczny pasek
- niewydajne
- nieco zbyt intensywny zapach (nie dla wrażliwych)
- dość rzadka konsystencja
- podrażnia delikatną i wrażliwą skórę
- przeciętne właściwości usuwające makijaż i zanieczyszczenia
- cena nieadekwatna do jakości
Moja ocena:
Według mnie nawilżające mleczko do demakijażu Yoskine ma tylko dwa plusy - ładnie wygląda i rzeczywiście usuwa makijaż, choć nie robi tego powalająco. Zapach, konsystencja, wydajność, wpływ na wrażliwą cerę sprawiają, że nie poleciłabym go nikomu, kto liczy się z pieniędzmi i kto unika podrażniania skóry. Z pewnością nigdy więcej nie kupię i póki co, czuję się skutecznie odstraszona od pozostałych produktów Yoskine. Macie z nimi jakieś doświadczenia? Co o nich sądzicie?
Neo lipidowe mleczko nawilżające Yoskine Asayake Pure do każdego rodzaju cery to produkt firmy Dax, który ma za zadanie oczyścić skórę twarzy z makijażu i zanieczyszczeń, nawilżyć ją, złagodzić podrażnienia i zaczerwienienia oraz przygotować na przyjęcie odżywczych składników kremu, który należy zastosować po użyciu mleczka. Nadaje się do demakijażu skóry twarzy, dekoltu i szyi oraz oczu. Jest przeznaczone do każdego rodzaju cery. Opakowanie ma pojemność 200 ml i kosztuje niecałe 30 zł.
Moje wrażenia:
Przyznam szczerze, że szukałam delikatnego, nawilżającego i kojącego mleczka do demakijażu - najlepiej dla cery naczynkowej i skóry nadreaktywnej. Będąc w Rossmannie mój wzrok przykuła ta ładna, nowoczesna i estetyczna buteleczka, cena sugerująca, że powinno być to coś odrobinę lepszego od mleczek za około 10-15 zł, obietnice producenta z opakowania oraz intrygująca nazwa marki. Czyli okazałam się w stu procentach nieświadomym konsumentem podatnym na zabiegi marketingowe ;) Opakowanie faktycznie jest bardzo ładne i jest ozdobą łazienki. Pompka działa bez zarzutu, za to "główka" jest ruchoma, przekręca się, a metaliczny pasek wydaje się słabej jakości. Produkt jest bardzo niewydajny - przy samym demakijażu oczu zużywam 5 pompek produktu, a prawdę mówiąc przydałoby się dwa razy tyle i dwa razy tyle wacików. Konsystencja mleczka jest dość rzadka, ma delikatny, różowy kolor i w moim subiektywnym odczuciu, niezbyt ciekawy, odrobinę zbyt intensywny, ale niebrzydki zapach. Moje pierwsze użycie mleczka do demakijażu Yoskine zostało okupione ogromnym dysonansem - kosmetyk, który miał koić, nawilżać i nadawać się do każdego rodzaju cery, podrażnił moją skórę wokół oczu! Reakcją było lekkie zaczerwienienie i lekkie szczypanie. Gdyby objawy były silniejsze, nie dałabym mu drugiej szansy, ale postanowiłam, że spróbuję użyć mleczka Yoskine jeszcze raz. Skóra chyba się przyzwyczaiła, bo było dużo lepiej i w efekcie zużyję ten kosmetyk do końca. Niemniej, nie polecam go w żadnym wypadku osobom ze skórą delikatną, wrażliwą, naczynkową, ani alergikom! Efektów pielęgnacyjnych nie zauważyłam, ale prawdę mówiąc, nie spodziewałam się, że mleczko do demakijażu Yoskine będzie działać jak dobry krem. Najważniejsze, że nie wysuszyło mojej skóry. Skuteczność usuwania makijażu oceniłabym na 4 w skali do 6. Nie ma efektu wow, nie jest bardzo dobrze, ale jest OK - trzeba troszkę potrzeć, potrzymać kilka sekund produkt w miejscu, w którym chcemy usunąć zanieczyszczenie i zaaplikować solidną warstwę produktu. Po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie, żeby nie oceniać książki po okładce...
W skrócie:
- 200 ml mleczka kosztuje ok. 30 zł
- estetyczna buteleczka z pompką, której jedyną nietrwałą częścią są główka i metaliczny pasek
- niewydajne
- nieco zbyt intensywny zapach (nie dla wrażliwych)
- dość rzadka konsystencja
- podrażnia delikatną i wrażliwą skórę
- przeciętne właściwości usuwające makijaż i zanieczyszczenia
- cena nieadekwatna do jakości
Moja ocena:
Według mnie nawilżające mleczko do demakijażu Yoskine ma tylko dwa plusy - ładnie wygląda i rzeczywiście usuwa makijaż, choć nie robi tego powalająco. Zapach, konsystencja, wydajność, wpływ na wrażliwą cerę sprawiają, że nie poleciłabym go nikomu, kto liczy się z pieniędzmi i kto unika podrażniania skóry. Z pewnością nigdy więcej nie kupię i póki co, czuję się skutecznie odstraszona od pozostałych produktów Yoskine. Macie z nimi jakieś doświadczenia? Co o nich sądzicie?
poniedziałek, 7 sierpnia 2017
Emolient Baby Dermedic Linum - emulsja do kąpieli do skóry suchej i atopowej
Emolienty - co to, jak działa, dla kogo?
Emolienty to wspaniały dział kosmetyków do skóry suchej i atopowej. Natłuszczają one skórę i pozostawiają na niej film, dzięki któremu ze skóry "nie ucieka" nawilżenie. Emolienty przywracają ochronna barierę lipidową, intensywnie nawilżają, łagodzą swędzenie i wysuszenie skóry, eliminują uczucie napięcia skóry, przywracają jej elastyczność, przyspieszają proces regeneracji i odnowy naskórka i najogólniej mówiąc, poprawiają kondycję skóry suchej. Są idealne dla skóry wrażliwej, naczyniowej, atopowej, suchej i bardzo suchej. Stosuje się je także w pielęgnacji niemowląt, ponieważ ich skóra jest wyjątkowo wrażliwa. To wszystko spowodowało, że postanowiłam zakupić emulsję do kąpieli emolientowych baby Dermedic Linum Emoleint w wersji 200 ml. Jak się okazuje - było warto!
Emolient baby Dermedic emulsja do kąpieli - moje wrażenia:
Nigdy nie miałam tak przyjemnego dla skóry i ta efektywnie działającego kosmetyku nawilżającego! Emolient do kąpieli baby Dermedic jest niesamowicie przyjemny, nieco sylikonowo-gumowy w dotyku, zostawia bardzo przyjemny i ciekawy film na skórze, ale nie powoduje uczucia tłustości, nie przeszkadza, nie drażni i nie jest w żaden sposób ciężki. Praktycznie nie ma zapachu, a jeśli jest, to tak neutralny i ledwo wyczuwalny, że ciężko byłoby mi go do czegokolwiek porównać. Emolient idealny dla wrażliwych nosów i alergików, bo jak wiadomo, substancje zapachowe są jednym z najsilniejszych alergenów. Konsystencja tego emolientu baby Dermedic w postaci emulsji do kąpieli jest płynna, jak olejek, ale nie jest tłusta jak olejek. Nie jest to kosmetyk wydajny, nie jest też tani, choć muszę przyznać, że cena jak na emolient o tak wysokiej skuteczności i dobrym działaniu jest atrakcyjna. Można go stosować u noworodków od pierwszego dnia życia. Mogą go stosować osoby dorosłe. U mojego noworodka emolient baby Dermedic sprawdził się idealnie, wyleczył z suchej skóry i to bezpowrotnie. Prawdę mówiąc, poza niewydajnością, nie widzę w tym kosmetyku żadnych wad i w mojej kosmetyczce jest to istna rewolucja! Nie chcę używać już nic innego. Moja skóra kocha ten emolient do kąpieli baby Dermedic!
W skrócie:
- emolient spełnia wszystkie obietnice producenta
- ma porządne opakowanie
- nawilża, natłuszcza, chroni, koi, wygładza, uelastycznia skórę
- dobrze myje
- dla noworodków od pierwszego dnia życia i dorosłych
- nie uczula i nie podrażnia
- nie ma zapachu
- rzadka, ale bardzo przyjemna "gumowa" konsystencja
- nie jest wydajny
Moja ocena:
Jeśli szukacie emulsji do kąpieli, która nie tylko oczyści, ale wyczuwalnie zadba o stan skóry, nawilży ją, ukoi, natłuści, ochroni i zapobiegnie wysuszeniom, to jest to kosmetyk idealny dla Was. U mnie ten emolient sprawdził się w 100% i jeden punkt odejmuję tylko dlatego, że nie jest wydajny, przez co cena jest relatywnie wysoka. Jeśli mogłabym dać 9,5, byłoby to 9,5. Jednak, jak na emolient o tak skutecznym działaniu, nie jest to cena zła i jest jak najbardziej warta przynajmniej wypróbowania. Jakie są Wasze opinie o tej emulsji do kąpieli Dermedic?
Emolienty to wspaniały dział kosmetyków do skóry suchej i atopowej. Natłuszczają one skórę i pozostawiają na niej film, dzięki któremu ze skóry "nie ucieka" nawilżenie. Emolienty przywracają ochronna barierę lipidową, intensywnie nawilżają, łagodzą swędzenie i wysuszenie skóry, eliminują uczucie napięcia skóry, przywracają jej elastyczność, przyspieszają proces regeneracji i odnowy naskórka i najogólniej mówiąc, poprawiają kondycję skóry suchej. Są idealne dla skóry wrażliwej, naczyniowej, atopowej, suchej i bardzo suchej. Stosuje się je także w pielęgnacji niemowląt, ponieważ ich skóra jest wyjątkowo wrażliwa. To wszystko spowodowało, że postanowiłam zakupić emulsję do kąpieli emolientowych baby Dermedic Linum Emoleint w wersji 200 ml. Jak się okazuje - było warto!
Emolient baby Dermedic emulsja do kąpieli - moje wrażenia:
Nigdy nie miałam tak przyjemnego dla skóry i ta efektywnie działającego kosmetyku nawilżającego! Emolient do kąpieli baby Dermedic jest niesamowicie przyjemny, nieco sylikonowo-gumowy w dotyku, zostawia bardzo przyjemny i ciekawy film na skórze, ale nie powoduje uczucia tłustości, nie przeszkadza, nie drażni i nie jest w żaden sposób ciężki. Praktycznie nie ma zapachu, a jeśli jest, to tak neutralny i ledwo wyczuwalny, że ciężko byłoby mi go do czegokolwiek porównać. Emolient idealny dla wrażliwych nosów i alergików, bo jak wiadomo, substancje zapachowe są jednym z najsilniejszych alergenów. Konsystencja tego emolientu baby Dermedic w postaci emulsji do kąpieli jest płynna, jak olejek, ale nie jest tłusta jak olejek. Nie jest to kosmetyk wydajny, nie jest też tani, choć muszę przyznać, że cena jak na emolient o tak wysokiej skuteczności i dobrym działaniu jest atrakcyjna. Można go stosować u noworodków od pierwszego dnia życia. Mogą go stosować osoby dorosłe. U mojego noworodka emolient baby Dermedic sprawdził się idealnie, wyleczył z suchej skóry i to bezpowrotnie. Prawdę mówiąc, poza niewydajnością, nie widzę w tym kosmetyku żadnych wad i w mojej kosmetyczce jest to istna rewolucja! Nie chcę używać już nic innego. Moja skóra kocha ten emolient do kąpieli baby Dermedic!
W skrócie:
- emolient spełnia wszystkie obietnice producenta
- ma porządne opakowanie
- nawilża, natłuszcza, chroni, koi, wygładza, uelastycznia skórę
- dobrze myje
- dla noworodków od pierwszego dnia życia i dorosłych
- nie uczula i nie podrażnia
- nie ma zapachu
- rzadka, ale bardzo przyjemna "gumowa" konsystencja
- nie jest wydajny
Moja ocena:
Jeśli szukacie emulsji do kąpieli, która nie tylko oczyści, ale wyczuwalnie zadba o stan skóry, nawilży ją, ukoi, natłuści, ochroni i zapobiegnie wysuszeniom, to jest to kosmetyk idealny dla Was. U mnie ten emolient sprawdził się w 100% i jeden punkt odejmuję tylko dlatego, że nie jest wydajny, przez co cena jest relatywnie wysoka. Jeśli mogłabym dać 9,5, byłoby to 9,5. Jednak, jak na emolient o tak skutecznym działaniu, nie jest to cena zła i jest jak najbardziej warta przynajmniej wypróbowania. Jakie są Wasze opinie o tej emulsji do kąpieli Dermedic?
Etykiety:
dermedic,
dla dzieci,
do kąpieli,
emolient,
skóra atopowa,
skóra sucha
środa, 2 sierpnia 2017
Denko: Couture Edition by Dilek Hanif - odżywczy olejek do włosów Mythic Oil L'Oreal Professionnel
O odżywczym olejku do włosów Couture Edition by Dilek Hanif - Mythic Oil L'Oreal Professionnel
Odżywczy olejek do włosów Mythic Oil marki L'Oreal Professionnel z edycji Couture by Dilek Hanif trafił w moje ręce bardzo dawno temu. Jest to olejek do każdego rodzaju włosów, który ma za zadanie je odżywić, nadać blasku i ułatwić rozczesywanie. Olejek do włosów Mythic Oil, który posiadałam i opisuję pochodzi z kolekcji Dilek Hanif dla L'Oreal Professionnel (projektantka mody z Turcji, która wystawia swoje prace w Paryżu). Kosmetyk miał na szyjce butelki bransoletkę inspirowaną orientem i haute couture jako dodatek do produktu. Zarówno opakowanie, jak i biżuteryjny dodatek zostały zaprojektowane przez Dilek Hanif. Opisywany olejek do włosów zawiera olejek z awokado i nasion grapefruita. Można go aplikować na wilgotne lub suche włosy. Pojemność to 125 ml, a cena 58 zł.
Moja opinia - olejek do włosów Dilek Hanif dla L'Oreal Professionnel Mythic Oil
Olejek do włosów Dilek Hanif dla Mythic Oil L'Oreal Professionnel sprawdził się u mnie w stu procentach i żałuję, że się skończył. Miałam go długo i był bardzo wydajny. Pięknie i delikatnie pachniał, miał estetyczną i atrakcyjną butelkę i etykietę. Porządny dozownik pozwalał na pobranie dowolnej ilości produktu, bez marnowania go. Olejek Mythic Oil bardzo ułatwiał rozczesywanie, zamykał łuski włosa, nadawał im blask i przy nałożeniu odpowiedniej ilości (malutkiej ilości na włosy do łopatek - bardzo ekonomiczny i wydajny kosmetyk!) dodawał moim włosom +10 do wyglądu, a nie powodował przy tym efektu przetłuszczenia i obciążenia. Nie będę się długo rozwodzić nad tym kosmetykiem do włosów, bo nie znalazłam w nim wad. No, może poza dość wysoką ceną, która jest jednak warta wydania ze względu na działanie i wydajność tego olejku odżywczego. Obecnie (2017 rok) nie ma już w sprzedaży tej edycji, o której piszę, ale sam olejek L'Oreal Professionnel Mythic Oil jest dostępny w niezmienionej formule, ale w innym opakowaniu. Całość jest za to w znacząco niższej cenie około 40 zł lecz w pojemności 100 ml.
W skrócie:
- nie obciąża i nie przetłuszcza włosów
- ułatwia rozczesywanie
- odżywia i nawilża włosy
- łatwo się dozuje
- nadaje połysk włosom
- ma porządne opakowanie
- bardzo wydajny
- koszt kiedyś 58 zł za 125 ml, a w 2017 roku ok. 40 zł za 100 ml
Moja ocena:
Rzadko zdarza mi się dawać pełną dziesiątkę, ale olejek do wszystkich rodzajów włosów Mythic Oil L'Oreal Professionnel sprawdził się u mnie bez zarzutu i nie znalazłam w nim żadncyh wad - od spełnienia obietnic producenta, przez działanie, po opakowanie. Polecam z czystym sumieniem - myślę, że sprawdzi się u większości osób, nawet tych, które mają przetłuszczającą się skórę głowy (wystarczy wtedy stosować ten olejek od połowy długości włosów). Używałyście tego olejku do włosów? Jak się u was sprawdził?
Odżywczy olejek do włosów Mythic Oil marki L'Oreal Professionnel z edycji Couture by Dilek Hanif trafił w moje ręce bardzo dawno temu. Jest to olejek do każdego rodzaju włosów, który ma za zadanie je odżywić, nadać blasku i ułatwić rozczesywanie. Olejek do włosów Mythic Oil, który posiadałam i opisuję pochodzi z kolekcji Dilek Hanif dla L'Oreal Professionnel (projektantka mody z Turcji, która wystawia swoje prace w Paryżu). Kosmetyk miał na szyjce butelki bransoletkę inspirowaną orientem i haute couture jako dodatek do produktu. Zarówno opakowanie, jak i biżuteryjny dodatek zostały zaprojektowane przez Dilek Hanif. Opisywany olejek do włosów zawiera olejek z awokado i nasion grapefruita. Można go aplikować na wilgotne lub suche włosy. Pojemność to 125 ml, a cena 58 zł.
Moja opinia - olejek do włosów Dilek Hanif dla L'Oreal Professionnel Mythic Oil
Olejek do włosów Dilek Hanif dla Mythic Oil L'Oreal Professionnel sprawdził się u mnie w stu procentach i żałuję, że się skończył. Miałam go długo i był bardzo wydajny. Pięknie i delikatnie pachniał, miał estetyczną i atrakcyjną butelkę i etykietę. Porządny dozownik pozwalał na pobranie dowolnej ilości produktu, bez marnowania go. Olejek Mythic Oil bardzo ułatwiał rozczesywanie, zamykał łuski włosa, nadawał im blask i przy nałożeniu odpowiedniej ilości (malutkiej ilości na włosy do łopatek - bardzo ekonomiczny i wydajny kosmetyk!) dodawał moim włosom +10 do wyglądu, a nie powodował przy tym efektu przetłuszczenia i obciążenia. Nie będę się długo rozwodzić nad tym kosmetykiem do włosów, bo nie znalazłam w nim wad. No, może poza dość wysoką ceną, która jest jednak warta wydania ze względu na działanie i wydajność tego olejku odżywczego. Obecnie (2017 rok) nie ma już w sprzedaży tej edycji, o której piszę, ale sam olejek L'Oreal Professionnel Mythic Oil jest dostępny w niezmienionej formule, ale w innym opakowaniu. Całość jest za to w znacząco niższej cenie około 40 zł lecz w pojemności 100 ml.
W skrócie:
- nie obciąża i nie przetłuszcza włosów
- ułatwia rozczesywanie
- odżywia i nawilża włosy
- łatwo się dozuje
- nadaje połysk włosom
- ma porządne opakowanie
- bardzo wydajny
- koszt kiedyś 58 zł za 125 ml, a w 2017 roku ok. 40 zł za 100 ml
Moja ocena:
Rzadko zdarza mi się dawać pełną dziesiątkę, ale olejek do wszystkich rodzajów włosów Mythic Oil L'Oreal Professionnel sprawdził się u mnie bez zarzutu i nie znalazłam w nim żadncyh wad - od spełnienia obietnic producenta, przez działanie, po opakowanie. Polecam z czystym sumieniem - myślę, że sprawdzi się u większości osób, nawet tych, które mają przetłuszczającą się skórę głowy (wystarczy wtedy stosować ten olejek od połowy długości włosów). Używałyście tego olejku do włosów? Jak się u was sprawdził?
piątek, 14 lipca 2017
Naturalne mydło w płynie Yope o zapachu figi - działanie, zapach, wydajność, cena
Yope - popularna marka "naturalnych" kosmetyków
Marka Yope wraz z ich "naturalnymi" kosmetykami bije rekordy popularności w polskim internecie. Dlaczego "naturalnymi" napisałam w cudzysłowie? A bo przepisy nie regulują używania tego słowa w branży kosmetycznej i dzięki temu mamy w Polsce kosmetyki naturalne z tylko częścią składu naturalnego, a więc można uznać to słowo za nadużywane i celowo mylące. Niemniej, każdy świadomy konsument czyta etykiety i dokonuje świadomych wyborów, dlatego nie będę się tutaj nad tematem "kosmetyki naturalne" rozwodzić i przejdę do meritum.
Jak trafiłam na naturalne mydła Yope?
Na mydła Yope trafiłam, co ciekawe, na samym początku istnienia marki i to przez zupełny przypadek. Jak co roku spotkałam się w naszym domku letniskowym z kuzynkami męża. Jedna z nich przywiozła właśnie to mydło w płynie Yope Figa Naturel. Zaintrygowało mnie opakowanie i "naturalność" kosmetyku. Całość prezentowała się świetnie, stylowo i przykuła moją uwagę na tyle, że postanowiłam to naturalne mydło Yope przetestować.
Naturalne mydło Yope o zapachu figi - moja opinia:
Zacznę może od opakowania. Całość jest w ciemnej plastikowej buteleczce, która zapewne ma chronić naturalną część składu przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Cudownie kojarzy mi się to z "aptecznym" stylem i naukowym podejściem - za to plus. Kolejny pozytyw to wygodna i porządna pompka, która dozuje mydło naturalne Yope i zapewnia higieniczność, która jest istotna dla naturalnych składników, bo te łatwo ulegają degradacji. Etykieta jest zniewalająca! Zawsze lubiłam kreskówkowy styl i ta prosta, biało-czarna szata graficzna mydła Yope to dla mnie prawdziwy hit! Oczywiście, nie każdemu przypadnie ona do gustu, nie do każdej łazienki będzie pasować, ale wg mnie to piękny przykład tego, że warto inwestować w nietuzinkowe i wyróżniające się pomysły. Zwłaszcza gdy pasują one do ogólnej koncepcji prostoty i naturalności. Produktów Yope nie da się pomylić z żadnymi innymi i to właśnie dzięki etykietom. Ze strony marketingowej to był strzał w dziesiątkę!
Mydło w płynie Yope, które testowałam, miało zapach figi. Musze przyznać, że nie był on nachalny, ale też nie był zachęcający, porywający, zniewalający, zapadający w pamięć. A szkoda. Konsystencja raczej tępa, ale to zapewne dzięki składowi, który nie jest zapchany nienaturalnymi i szkodliwymi substancjami - mydła Yope nie mają bowiem parabenów, silikonów, barwników, SLES`u i SLS`u. Zawierają za to witaminy B i C, które nawilżają i regenerują skórę, glicerynę roślinną, która nawilża, uelastycznia i wygładza skórę oraz witaminę B5 i alantoninę, które mają właściwości łagodzące i regenerujące. I za to wszystko wielki plus. Mam skórę naczynkową i wrażliwą, a mimo to wypróbowałam figowe mydło Yope do twarzy. Mogę powiedzieć, że z pewnością nie jest ono tak drażniące i wysuszające, jak mydła innych marek. Niemniej, dla tak skrajnego wrażliwca jak ja, nie polecałabym używania go do skóry twarzy. Dla rąk jest jednak zupełnie OK - dobrze myje, nie wysusza skóry i będzie idealnym mydłem dla tych, którzy z jakichś przyczyn muszą często myć ręce.
W skrócie:
- niebanalne, estetyczne, praktyczne i porządnie wykonane opakowanie
- skład lepszy dla skóry i zdrowia, niż większość mydeł na rynku
- dobrze myje
- nie wysusza skóry tak jak inne mydła
- bardzo delikatnie i nienachalnie pachnie
- butelka 500 ml kosztuje około 20 zł (w 2017 roku)
- można kupić tańszą dolewkę, co jest ekologiczne i ekonomiczne
Moja ocena:
Mydło naturalne Yope o zapachu figi to rzetelnie wykonany produkt. Opakowanie bez zarzutu, możliwość kupienia tańszego uzupełnienia i zwyczajne działanie takie, jak obiecuje producent. Dwa małe minusy za dość wysoką cenę i słabo wyczuwalny i niezbyt powalający zapach. Całość na dziewiątkę. Macie podobną opinię o mydłach naturalnych Yope?
Marka Yope wraz z ich "naturalnymi" kosmetykami bije rekordy popularności w polskim internecie. Dlaczego "naturalnymi" napisałam w cudzysłowie? A bo przepisy nie regulują używania tego słowa w branży kosmetycznej i dzięki temu mamy w Polsce kosmetyki naturalne z tylko częścią składu naturalnego, a więc można uznać to słowo za nadużywane i celowo mylące. Niemniej, każdy świadomy konsument czyta etykiety i dokonuje świadomych wyborów, dlatego nie będę się tutaj nad tematem "kosmetyki naturalne" rozwodzić i przejdę do meritum.
Jak trafiłam na naturalne mydła Yope?
Na mydła Yope trafiłam, co ciekawe, na samym początku istnienia marki i to przez zupełny przypadek. Jak co roku spotkałam się w naszym domku letniskowym z kuzynkami męża. Jedna z nich przywiozła właśnie to mydło w płynie Yope Figa Naturel. Zaintrygowało mnie opakowanie i "naturalność" kosmetyku. Całość prezentowała się świetnie, stylowo i przykuła moją uwagę na tyle, że postanowiłam to naturalne mydło Yope przetestować.
Naturalne mydło Yope o zapachu figi - moja opinia:
Zacznę może od opakowania. Całość jest w ciemnej plastikowej buteleczce, która zapewne ma chronić naturalną część składu przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Cudownie kojarzy mi się to z "aptecznym" stylem i naukowym podejściem - za to plus. Kolejny pozytyw to wygodna i porządna pompka, która dozuje mydło naturalne Yope i zapewnia higieniczność, która jest istotna dla naturalnych składników, bo te łatwo ulegają degradacji. Etykieta jest zniewalająca! Zawsze lubiłam kreskówkowy styl i ta prosta, biało-czarna szata graficzna mydła Yope to dla mnie prawdziwy hit! Oczywiście, nie każdemu przypadnie ona do gustu, nie do każdej łazienki będzie pasować, ale wg mnie to piękny przykład tego, że warto inwestować w nietuzinkowe i wyróżniające się pomysły. Zwłaszcza gdy pasują one do ogólnej koncepcji prostoty i naturalności. Produktów Yope nie da się pomylić z żadnymi innymi i to właśnie dzięki etykietom. Ze strony marketingowej to był strzał w dziesiątkę!
Mydło w płynie Yope, które testowałam, miało zapach figi. Musze przyznać, że nie był on nachalny, ale też nie był zachęcający, porywający, zniewalający, zapadający w pamięć. A szkoda. Konsystencja raczej tępa, ale to zapewne dzięki składowi, który nie jest zapchany nienaturalnymi i szkodliwymi substancjami - mydła Yope nie mają bowiem parabenów, silikonów, barwników, SLES`u i SLS`u. Zawierają za to witaminy B i C, które nawilżają i regenerują skórę, glicerynę roślinną, która nawilża, uelastycznia i wygładza skórę oraz witaminę B5 i alantoninę, które mają właściwości łagodzące i regenerujące. I za to wszystko wielki plus. Mam skórę naczynkową i wrażliwą, a mimo to wypróbowałam figowe mydło Yope do twarzy. Mogę powiedzieć, że z pewnością nie jest ono tak drażniące i wysuszające, jak mydła innych marek. Niemniej, dla tak skrajnego wrażliwca jak ja, nie polecałabym używania go do skóry twarzy. Dla rąk jest jednak zupełnie OK - dobrze myje, nie wysusza skóry i będzie idealnym mydłem dla tych, którzy z jakichś przyczyn muszą często myć ręce.
W skrócie:
- niebanalne, estetyczne, praktyczne i porządnie wykonane opakowanie
- skład lepszy dla skóry i zdrowia, niż większość mydeł na rynku
- dobrze myje
- nie wysusza skóry tak jak inne mydła
- bardzo delikatnie i nienachalnie pachnie
- butelka 500 ml kosztuje około 20 zł (w 2017 roku)
- można kupić tańszą dolewkę, co jest ekologiczne i ekonomiczne
Moja ocena:
Mydło naturalne Yope o zapachu figi to rzetelnie wykonany produkt. Opakowanie bez zarzutu, możliwość kupienia tańszego uzupełnienia i zwyczajne działanie takie, jak obiecuje producent. Dwa małe minusy za dość wysoką cenę i słabo wyczuwalny i niezbyt powalający zapach. Całość na dziewiątkę. Macie podobną opinię o mydłach naturalnych Yope?
czwartek, 2 lutego 2017
Ulubieniec: Skoncentrowany, bezzapachowy krem do rąk Neutrogena. Najlepszy krem do rąk na polskim rynku?
Krem do rąk Neutrogena - skoncentrowany i bezzapachowy kosmetyk za niewielkie pieniądze.
Lubię dobre, ekskluzywne kosmetyki, ale zupełnie nie przekreślam tych drogeryjnych. Zwłaszcza, że wielokrotnie przekonałam się, że te sygnowane nazwami domów mody czy nazwiskami projektantów, często wcale nie są lepsze, niż odpowiedniki ze zwykłych sklepów, czy specjalistycznych marek. Tak jest w przypadku kremu do rąk Neutrogena o skoncentrowanej formule bez zapachu. 50 ml tego gęstego i wydajnego kremu kosztuje około 15 zł i choć testowałam wiele kremów do rąk, bo mam wrażliwą skórę dłoni, ten jeden wypada najlepiej - nawet na tle tych za kilkadziesiąt złotych. Czyżby najlepszy krem do rąk?
Jaki jest skoncentrowany i bezzapachowy krem do rąk Neutrogena?
Przede wszystkim jest bardzo gęsty, a otwór z tubie o połowę mniejszy niż w kremach o klasycznej konsystencji. Jest też bardzo wydajny, bo wystarczy niewielka ilość, by pokryć obie dłonie. Opakowanie ma 50 ml i wydaje mi się, że starczy na dłużej, niż wersje rzadsze sprzedawane w pojemności 75 ml. Krem faktycznie nie ma żadnej woni, dzięki czemu będzie idealny dla alergików, osób wrażliwych na zapachy oraz tych, którzy nie lubią mieszać aromatów różnych kosmetyków na swoim ciele.
Moje spostrzeżenia na temat skoncentrowanego, bezzapachowego kremu do rąk Neutrogena:
Wracam do tego kremu regularnie i jest on moim zdecydowanym ulubieńcem. Przede wszystkim - działa. Wszystkie obietnice producenta zostają spełnione, a to, wbrew pozorom, nie zdarza się często. Ten krem do rąk koi, nawilża, przynosi ulgę nawet w przypadku tak wymagających dłoni jak moje. Kosmetyk ten będzie idealny dla osób, których skóra jest spierzchnięta, wysuszona od słońca, klimatyzacji, ogrzewania, używania detergentów czy mrozu. Formuła jest bardzo gęsta, ale zupełnie nie niesie to ze sobą nieprzyjemnych konsekwencji - ten krem do rąk szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu, w co trudno uwierzyć, biorąc pod uwagę konsystencję. Takie dopracowanie detali i każdej płaszczyzny produktu jest godne pochwały. Kolejny plus to brak zapachu. Większość kremów do rąk pachnie zbyt intensywnie, drażniąco, intensywnie, dominująco lub zwyczajnie nieładnie i sztucznie. Osobiście nie przepadam za zdecydowanymi zapachami w kosmetykach pielęgnacyjnych i kolorowych - drażnią mnie i mój nos. Zamiast poprawiać samopoczucie, psują je. Ten krem do rąk marki Neutrogena ma ten plus, że nie pachnie, a więc nie drażni, nie powoduje bólu głowy i nie kłóci się z perfumami. Dodatkowo, świadomość, że substancje zapachowe są jednymi z najbardziej alergennych, powoduje, że jeszcze milej myślę o tym produkcie. Opakowanie jest trwałe, estetyczne i nie ma żadnych wad. To najlepszy krem do rąk jakiego miałam okazję używać!
W skrócie:
- jest bardzo skuteczny - działa szybko i na długo
- przynosi ulgę, koi, nawilża skórę dłoni
- jest gęsty i wydajny
- nie pozostawia tłustej warstwy i szybko się wchłania
- nie ma zapachu
- 50 ml kosztuje około 15 zł
- opakowanie jest trwałe i dobrze się z niego korzysta
Moja ocena:
Skoncentrowany i bezzapachowy krem do rąk Neutrogena to według mnie produkt bez wad. Działa na moją skórę dłoni, nie drażni mnie, nic mi w nim nie przeszkadza, spełnia wszystkie obietnice producenta. Jego brak zapachu, szybkie wchłanianie i długotrwała skuteczność działania powoduje, że dla mnie jest kosmetykiem do rąk idealnym - po jego zastosowaniu jest tylko efekt, bez śladu kremu do rąk w postacie drażniącego zapachu czy tłustego filmu. Zdecydowanie przyznaję mu 10/10! A Wy jaki macie ulubiony krem do rąk?
Lubię dobre, ekskluzywne kosmetyki, ale zupełnie nie przekreślam tych drogeryjnych. Zwłaszcza, że wielokrotnie przekonałam się, że te sygnowane nazwami domów mody czy nazwiskami projektantów, często wcale nie są lepsze, niż odpowiedniki ze zwykłych sklepów, czy specjalistycznych marek. Tak jest w przypadku kremu do rąk Neutrogena o skoncentrowanej formule bez zapachu. 50 ml tego gęstego i wydajnego kremu kosztuje około 15 zł i choć testowałam wiele kremów do rąk, bo mam wrażliwą skórę dłoni, ten jeden wypada najlepiej - nawet na tle tych za kilkadziesiąt złotych. Czyżby najlepszy krem do rąk?
Jaki jest skoncentrowany i bezzapachowy krem do rąk Neutrogena?
Przede wszystkim jest bardzo gęsty, a otwór z tubie o połowę mniejszy niż w kremach o klasycznej konsystencji. Jest też bardzo wydajny, bo wystarczy niewielka ilość, by pokryć obie dłonie. Opakowanie ma 50 ml i wydaje mi się, że starczy na dłużej, niż wersje rzadsze sprzedawane w pojemności 75 ml. Krem faktycznie nie ma żadnej woni, dzięki czemu będzie idealny dla alergików, osób wrażliwych na zapachy oraz tych, którzy nie lubią mieszać aromatów różnych kosmetyków na swoim ciele.
Moje spostrzeżenia na temat skoncentrowanego, bezzapachowego kremu do rąk Neutrogena:
Wracam do tego kremu regularnie i jest on moim zdecydowanym ulubieńcem. Przede wszystkim - działa. Wszystkie obietnice producenta zostają spełnione, a to, wbrew pozorom, nie zdarza się często. Ten krem do rąk koi, nawilża, przynosi ulgę nawet w przypadku tak wymagających dłoni jak moje. Kosmetyk ten będzie idealny dla osób, których skóra jest spierzchnięta, wysuszona od słońca, klimatyzacji, ogrzewania, używania detergentów czy mrozu. Formuła jest bardzo gęsta, ale zupełnie nie niesie to ze sobą nieprzyjemnych konsekwencji - ten krem do rąk szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu, w co trudno uwierzyć, biorąc pod uwagę konsystencję. Takie dopracowanie detali i każdej płaszczyzny produktu jest godne pochwały. Kolejny plus to brak zapachu. Większość kremów do rąk pachnie zbyt intensywnie, drażniąco, intensywnie, dominująco lub zwyczajnie nieładnie i sztucznie. Osobiście nie przepadam za zdecydowanymi zapachami w kosmetykach pielęgnacyjnych i kolorowych - drażnią mnie i mój nos. Zamiast poprawiać samopoczucie, psują je. Ten krem do rąk marki Neutrogena ma ten plus, że nie pachnie, a więc nie drażni, nie powoduje bólu głowy i nie kłóci się z perfumami. Dodatkowo, świadomość, że substancje zapachowe są jednymi z najbardziej alergennych, powoduje, że jeszcze milej myślę o tym produkcie. Opakowanie jest trwałe, estetyczne i nie ma żadnych wad. To najlepszy krem do rąk jakiego miałam okazję używać!
W skrócie:
- jest bardzo skuteczny - działa szybko i na długo
- przynosi ulgę, koi, nawilża skórę dłoni
- jest gęsty i wydajny
- nie pozostawia tłustej warstwy i szybko się wchłania
- nie ma zapachu
- 50 ml kosztuje około 15 zł
- opakowanie jest trwałe i dobrze się z niego korzysta
Moja ocena:
Skoncentrowany i bezzapachowy krem do rąk Neutrogena to według mnie produkt bez wad. Działa na moją skórę dłoni, nie drażni mnie, nic mi w nim nie przeszkadza, spełnia wszystkie obietnice producenta. Jego brak zapachu, szybkie wchłanianie i długotrwała skuteczność działania powoduje, że dla mnie jest kosmetykiem do rąk idealnym - po jego zastosowaniu jest tylko efekt, bez śladu kremu do rąk w postacie drażniącego zapachu czy tłustego filmu. Zdecydowanie przyznaję mu 10/10! A Wy jaki macie ulubiony krem do rąk?
Subskrybuj:
Posty (Atom)