środa, 4 lutego 2015

Przekłuwanie uszu - cena, pielęgnacja, ból

Na moim blogu staram się pisać recenzje i oceny nie tylko kosmetyków, ale też zabiegów upiększających. Do jednego z najbardziej powszechnych w naszej kulturze należy przekłuwanie uszu, które miałam robione i ja. Najczęściej zabieg wykonuje się dzieciom, rzadziej decydujemy się na to u niemowląt czy w wieku dojrzałym. Moi rodzice zdecydowali się przekłuć mi uszy, gdy byłam dzieckiem, a ja ich decyzji z pewnością nie żałuję, ale po kolei...

Przekłuwanie uszu - po co?

Przekłuwanie uszu to najpopularniejszy inwazyjny zabieg upiększający. Niemal każda kobieta na świecie nosi kolczyki w tym miejscu – niezależnie od kontynentu i w prawie każdej kulturze. W Polsce oferta skierowana jest przede wszystkim do mam małych dziewczynek, ponieważ to właśnie na pacjentkach w wieku od kilku do kilkunastu lat najczęściej wykonuje się ten rodzaj piercingu. Dzięki kolczykom można wyrazić siebie, uzupełnić stylizację, podkreślić status społeczny, a nawet optycznie wysmuklić twarz.



Dwie metody przekłuwania uszu i cena:

Zabieg przekłuwania uszu wykonuje się pistoletem lub igłą. Ta pierwsza metoda nadaje się tylko do piercingu miękkiego płatka ucha, ponieważ za pomocą tępego kolczyka „przebitki” tworzy ranę szarpaną, która w innym miejscu utrudniłaby gojenie oraz doprowadziła do infekcji i blizn. Wariant z igłą może wydawać się nieco bardziej stresogenny, bo biżuterię wkłada się dopiero po wykonaniu przekłucia, ale w rzeczywistości jest bardziej precyzyjny i wiąże się z porównywalnym poziomem bólu. W przypadku piercingu chrząstki ucha jest jedyną dozwoloną metodą, bo pistolet spowodowałby jej pęknięcie i trwałe uszkodzenie. W obu przypadkach przekłucie uszu razem z kolczykami kosztuje średnio 40 - 50 zł.

Na co zwrócić uwagę w gabinecie?

Przede wszystkim na higienę. Piercer powinien mieć na sobie rękawiczki i wszystkie przyrządy potrzebne do wykonania zabiegu otwierać przy nas ze sterylnych opakowań. W przypadku nie stosowania jednorazowych igieł, kolczyków i narzędzi, studio powinno mieć autoklaw, który służy do dezynfekcji. Osoba wykonująca zabieg powinna potrafić wyczerpująco odpowiedzieć na wszystkie pytania zadane przez pacjenta. Dobrze, jeśli piercer zaznaczy miejsca przed przekłuciem, by można było zweryfikować ich rozmieszczenie i zachowanie symetrii.

Jak pielęgnować świeżo przekłute uszy?

Świeże przekłucie należy starannie pielęgnować. Przed dotknięciem miejsca poddanego zabiegowi powinno się starannie wymyć dłonie. Przód i tył ucha trzeba oczyszczać dwa razy dziennie solą fizjologiczną lub Octeniseptem. Przy tej okazji kolczyki należy kilka razy delikatnie obrócić w lewo i w prawo o pół obrotu. Nie wolno wyjmować biżuterii do upłynięcia 6 tygodni (w przypadku chrząstki do 12 tygodni), moczyć uszu pomiędzy myciami, zaciskać zapinki – kolczyk powinien pozostawać luźny, a zapinka na końcowej części druta, by nie wdała się infekcja. Jeśli pojawi się ból, nadmierny obrzęk lub czerwienienie, niezwłocznie należy udać się do lekarza. Nie należy w tym wypadku wyjmować kolczyka.

Jakie kolczyki wybrać?

By zapobiec alergii,  powinno się stosować biżuterię, która nie zawiera niklu. Stal chirurgiczna nie nadaje się do przekłucia, ale można ją nosić po zagojeniu. Najlepszym rozwiązaniem jest tytan, który jest jednak dość drogi. Do wyboru są także inne stopy, na przykład stal implantacyjna oraz przypominający plastik PTFE oraz bioplast. Warto przed zabiegiem spytać o dostępność kolczyków wykonanych z tych bezpiecznych materiałów.



Moje doświadczenia:

Decyzję o przekłuciu moich uszu podjęli rodzice, oczywiście z moją aprobatą. W dniu zabiegu miałam pewnie około 6-7 lat. Niestety, w tamtych czasach (wczesne lata 90. w Polsce) nie było tak szerokiego dostępu do informacji, co poskutkowało tym, że moje przekłuwanie uszu odbyło się za pomocą pistoletu, od którego dzisiaj się odchodzi. Przyznam szczerze, że aspekt stresogenny był faktycznie mniejszy, niż w przypadku zwykłej igły, która przeraża swoim wyglądem i źle kojarzy się dziecku. Pistolet wzbudzał lekką niepewność, owszem, ale uczucie to mieszało się z ciekawością, a czas wykonywania zabiegu był bardzo krótki, co też przyczyniło się do tego, że wspomnienia mam neutralne, a nie traumatyczne ;) Rana goiła się dobrze (szczęściara!), pielęgnacja była łatwa, a efektem mogę cieszyć się do dziś.
Dla mnie, jako właścicielki dość pucułowatej twarzy, kolczyki są jedną z form optycznego jej wyszczuplania. Z drugiej strony, jako zdeklarowana "sroka", odczuwam prawdziwą przyjemność w posiadaniu i noszeniu pięknych, błyszczących kolczyków. W moim przypadku przekłuwanie uszu wiąże się więc z samymi korzyściami, nie mniej nie należy zapominać o bólu i niedogodnościach związanych z pielęgnacją rany i ewentualnymi alergiami.
Przyznam, że gdy rozmyślałam dłużej nad tym tematem, dotarło do mnie, że coraz częściej gotowi jesteśmy na krwawe ingerencje w nasze ciało, by się podobać, co w moim mniemaniu odrobinę przeczy cywilizacji (cywilizacja odrzuca przecież zabobony, tradycje i wszystko, co nie jest uzasadnione naukowo i irracjonalne; choć może cierpienie dla piękna jest uzasadnione - jako forma "cywilizowanego" tańca godowego?). Dziwne jest także, że tak prymitywna forma ozdabiania ciała jest tak powszechna i akceptowalna do dziś. To jednak temat na oddzielny wpis.

Moja ocena:

Jak Wy oceniacie zabieg przekłuwania uszu? Polecacie go, czy może jest stratą czasu i pieniędzy? Uważacie, że kolczyki w uszach szpecą, czy dodają uroku? Jest tu jakaś Czytelniczka, która nie ma przekłutych uszu? Czy któraś z Was zrezygnowała z zabiegu ze względu na ból? Skorzystajcie z poniższego sondażu do oceny zabiegu przekłuwania uszu w skali od 1 do 10 i koniecznie zostawcie komentarz na temat kolczykowania uszu - z chęcią dowiem się, jakie Wy macie wspomnienia z tym związane i co macie do powiedzenia na ten temat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz