Wykręcany balsam do ust Lip Spa Care The One szwedzkiej marki Oriflame ma za zadanie odżywić usta, chronić je, nawilżyć oraz ochronić wargi przed promieniowaniem UVA za pomocą SPF8. Ma w sobie olej canola i olej z nasion dzikiej róży. Dla zainteresowanych, oprócz wersji transparentnej, którą posiadałam ja, jest także lekko barwiąca w kolorze Natural Pink i Nude. Pojemność tego kosmetyku to 1,7 grama, a obecna (2017 rok) cena regularna to 29,90 zł. Do nabycia u konsultantek Oriflame lub przez stronę marki.
Moja opinia o pielęgnacyjnym balsamie do ust The ONE Lip Spa Care Oriflame:
Balsam do ust The One Lip Spa Care Oriflame zużyłam do samego końca - dosłownie, bo jego końcówkę, której nie dało się rozsmarować po wargach, wyciągałam szpatułką. Opakowanie kosmetyku jest bardzo subtelne, kobiece i estetyczne w odcieniu perłowej bieli złamanej bladym różem z lekko perłowym połyskiem i srebrnymi napisami. Plastik jest dobrej jakości, całość wykręcana, nic się nie zniszczyło, a rysy, mimo długotrwałego użytkowania, są ledwo widoczne, a napisy czytelne. Sam balsam do ust jest dwuwarstwowy - w środku biały, z zewnątrz kolorowy. Posiadałam wersję transparentną w subtelnym odcieniu delikatnego różu, która nie była do końca bezbarwna - zostawiała na wargach zdrowy, uatrakcyjniony kolor ust z minimalnie różowym odcieniem.

Właściwości pielęgnacyjne określiłabym na bardzo dobre. Już przy pierwszym użyciu miałam wrażenie, że balsam do ust działa bardzo dobrze - znacząco lepiej niż pomadki Bebe czy Nivea. Jeśli miałam spierzchnięte usta nie sięgałam po "zwykły" kosmetyk, tylko właśnie ten, a on dawał nawilżenie, uczucie ukojenia i ulgi. Efekt też nie utrzymywał się długo, po godzinie, dwóch, kilku, potrzebna była ponowna aplikacja, ale to normalne - to nie trwała szminka, tylko balsam do ust. Jeśli chodzi o pojemność i wydajność, to zdecydowanie mogłaby być większa, zwłaszcza że The One Lip Spa Care od Oriflame kosztuje 3x tyle, co zwykłe balsamy do ust. Nie używałam tego produktu codziennie, raczej raz na jakiś czas, a starczył mi na dwa lata. Dla uzależnionych od balsamów do ust, starczy raczej na miesiąc lub dwa. Konsystencja jest zjawiskowa - delikatna, masłowa, miękka, ale nie zbyt miękka, subtelna, przyjemna. Podobnie zapach - subtelny, delikatny i przyjemny. Smak - nie jest gorzki, nie jest nieciekawy, zupełnie... przyjemny. Użytkowanie tego kosmetyku jest endorfinogenne, pozytywnie działa na zmysły. Według mnie to bardzo dobry balsam do ust - najlepszy jakiego używałam do tej pory, a testowałam go długo, do końca i mam spore porównanie, bo bardzo lubię balsamy do ust.
W skrócie:
- delikatnie, subtelnie i przyjemnie pachnie
- ma miłą, masłową konsystencję
- opakowanie jest kobiece, ładne i trwałe
- bardzo dobrze radzi sobie ze spierzchniętymi ustami i nawilżaniem
- efekt pielęgnacyjny nie jest długotrwały
- jest dość mało produktu w opakowaniu, a cena jest relatywnie wysoka
- ze względu na barwienie, może podkreślić suche skórki na ustach
Moja ocena:

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz